• Grupa PINO
  • Prv.pl
  • Patrz.pl
  • Jpg.pl
  • Blogi.pl
  • Slajdzik.pl
  • Tujest.pl
  • Moblo.pl
  • Jak.pl
  • Logowanie
  • Rejestracja

kontestator

Kalendarz

pn wt sr cz pt so nd
25 26 27 28 29 30 01
02 03 04 05 06 07 08
09 10 11 12 13 14 15
16 17 18 19 20 21 22
23 24 25 26 27 28 29
30 31 01 02 03 04 05

Kategorie postów

  • kino-muzyka-sport (1)
  • ulubione (12)

Strony

  • Strona główna
  • Księga gości

Linki

  • ADORACJI WZAJEMNEJ TOWARZYSTWO
    • BanShee
    • BMP
    • DonMario
    • Harley
    • InnaM
    • Kaktus
    • Kocie
    • Martynia
    • Sang-froid
    • Solei
    • Zmieniona
  • ZLOTE DZIECI GORSZEGO BLOGA
    • Komin
    • Nisza
    • Otwarta

Archiwum

  • Luty 2024
  • Styczeń 2024
  • Listopad 2010
  • Październik 2010
  • Kwiecień 2010
  • Grudzień 2007
  • Październik 2007
  • Wrzesień 2007
  • Sierpień 2007
  • Lipiec 2007
  • Czerwiec 2007
  • Maj 2007
  • Kwiecień 2007
  • Marzec 2007
  • Luty 2007
  • Styczeń 2007
  • Grudzień 2006
  • Listopad 2006
  • Październik 2006
  • Czerwiec 2006
  • Maj 2006
  • Kwiecień 2006
  • Marzec 2006
  • Luty 2006
  • Styczeń 2006
  • Grudzień 2005
  • Listopad 2005
  • Październik 2005
  • Wrzesień 2005
  • Sierpień 2005
  • Marzec 2005
  • Luty 2005
  • Styczeń 2005
  • Grudzień 2004
  • Listopad 2004
  • Październik 2004
  • Wrzesień 2004
  • Sierpień 2004
  • Lipiec 2004
  • Czerwiec 2004
  • Maj 2004
  • Kwiecień 2004
  • Marzec 2004
  • Luty 2004
  • Styczeń 2004
  • Grudzień 2003
  • Listopad 2003
  • Październik 2003
  • Wrzesień 2003
  • Sierpień 2003
  • Lipiec 2003
  • Czerwiec 2003
  • Maj 2003
  • Kwiecień 2003
  • Marzec 2003
  • Styczeń 2003
  • Grudzień 2002

Najnowsze wpisy, strona 3

< 1 2 3 4 5 6 ... 48 49 >

Nie wiem czy nisko już upadłem.

W towarzystwie cuchnących mętów, oszustów, złodziei, damskich bokserów, beznadziejnych pijaków, palaczy opium i innej kanalii wielkomiejskiej odnajduję rozkosz i smak życia. W Bytomiu i Zabrzu nader ciężko będzie znaleźć tani bar, którego nie miałem okazji doświadczyć przynajmniej raz. Od stereotypowego lokalu, do którego zabiera się swoją drugą połówkę, albo robi spotkanie z paczką znajomych tego rodzaju miejsca różnią się znacznie. 1) Wystrój – mało czysto, mało estetycznie i bardzo prosto – większość siedzisk zdaje się być starsza ode mnie, zaś ich wymiana uzależniona jest od ilości pijanych klientów, którzy nieodwracalnie uszkadzają meble, które już dawno powinny znaleźć się w odpowiednich muzeach. 2) Asortyment - to jedno z oficjalnych alibi, jeżeli ktoś zbyt wnikliwie dopytuje się czemu tak często odwiedzam tego rodzaju miejsca. Można tam dostać specjały o których nie śniło się polskiej klasie średniej, a nazwy drinków wzbudzają zaciekawienie nawet u najbardziej wprawionych w sztuce nalewania. 3) Ceny - bardzo, bardzo konkurencyjne - w kilku lokalach piwo tej samej kompanii jest tańsze niż w większości delikatesów, a jak jeszcze wziąć pod uwagę ewentualny brak butelek na wymianę to już w ogóle... 4) Ceny - ale nie samym piwem człowiek żyje - podobnie ma się sytuacja z wysokoprocentowymi siekaczami z dolnej półki - jest jedno miejsce, gdzie butelka Wyborowej albo Żołądkowej jest tańsza w barze niż za ladą. 5) Ceny - jedzenie - tanie i dobre - tzn. przede wszystkim tanie, ale jako, że przygotowywane z tych samych półproduktów, które kupuję w hipermarkecie dla własnych potrzeb to jakoś nie widzę różnicy. Marża jest tak niska, iż jest to doskonałe rozwiązanie, gdy lenistwo nie pozwala na mycie naczyń czy przygotowywanie pierogów, bigosu albo gołąbków. W najczęściej odwiedzanych przybytkach ciągle bezskutecznie dopominam się o poszerzenie kulinarnego asortymentu o śledzika i ogórki konserwowe. No ale jak wszędzie najważniejsi są ludzie. To oni tworzą niezapomnianą atmosferę, która sprawia, że chce się tam wracać, wracać i wracać... 6)Klienci - najczęściej byli górnicy, albo lokalne cwaniaki. Rozmowy są zawsze o przeszłości, bo w przyszłość nie ma sensu spoglądać. Wysokość renty lub emerytury jest już ustalona, choć nie zaszkodzi od czasu do czasu naciągnąć jakiegoś „frajera” ; ale nie mam pojęcia ile w tych opowieściach faktycznych zdarzeń, a ile wyssanych z palca historii mających pomóc w budowaniu wątpliwej reputacji. Podobnych do mnie tj. szukających wrażeń młodzieńców raczej nie dostrzegam. 7) płeć piękna - prawdziwa rzadkość - nigdy nie spotkałem tam atrakcyjnej rówieśniczki, a tak właściwie to chyba nigdy nie spotkałem tam jakiejkolwiek dziewczyny w moim wieku. Jeżeli już się ktoś trafi to albo córka któregoś z mężczyzn, wyczuwająca okazję do wyproszenia od ojca parę złotych, albo jakaś wywłoka która swym istnieniem zaprzecza wszystkiemu co kobiece. Łatwiej dorobić się miliona dolarów wykładając towar w Biedronce niż znaleźć tam kogoś z kim można by stworzyć zdrowy związek. 8) Osobliwości – o nich musiałbym kiedyś stworzyć osobną notkę. Jak jestem w nastroju to częstuje takiego papierosem i wsłuchuje się w różne wciągające opowieści ludzi z przeszłością. Fetysz taki. 9) Obsługa - próżno tu wypatrywać uroczych kelnerek czy wystrojonych barmanów - najczęściej są to panie na emeryturze. Wystarczająco stare, by stracić nadzieję na robienie czegoś lepszego i wystarczająco młode, by obsłużyć klientów, i od czasu do czasu wywlec z baru tych najbardziej wstawionych. Jako, że najczęściej nie omieszkuje wymieniać doświadczeń i przemyśleń z koleżankami po fachu to prawie wszystkie bardzo mnie lubią, a jedna nawet obiecała zapoznać mnie ze swoją siostrzenicą. Biedne dziecko.
01 lipca 2007   Komentarze (8)

Daj śrubokręt !

Mam znowu doła... Jako, że nie znajduję pocieszenia w tym co realne to niech chociaż przeleję na papier swoje smutne wynurzenia. Z kraju nie wyjeżdżam, bo musze utrzymywać bliskie kontakty z promotorem coby może we wrześniu zdać to całe gówno zwane również kolegium nauczycielskim. Coby nie zwariować od zbytniego przesiadywania w czterech ścianach załapałem się również na wakacyjną pracę. Pozytywy to łatwy dojazd, 10 zł za godzinę pracy i 2 dni wolnego. Chodzi jednak o to by plusy nie przesłoniły mi minusów, a podstawową wadą mojego zajęcia jest jego przytłaczająca prostota i monotonia jaka czeka mnie w najbliższym czasie. Na miesięcznym kontrakcie, widnieje jednoznaczne i wszystko mówiące 'pomocnik ślusarza' a jako że na ślusarce znam się jak na mercedesach czyli wcale to zapowiada się żmudny proces ciągłego douczania i zbierania razów od bardziej doświadczonych współpracowników. Głowy nie dam jak długo będzie mi się chciało wysłuchiwać pouczeń roboli, bo ja zasadniczo to bardzo źle znoszę krytykę, a już zupełnie fatalnie krytykę z ust kretynów, no ale jak się sobie naważyło piwa to trzeba je będzie wypić, szkoda tylko, że trunek zapowiada się na taki nieprzystępny i odpychający. Wyczuwam za to wiele pozytywnych wibracji ze strony płci pięknej. Od jakiegoś czasu regularnie się golę, czeszę, wysypiam, prasuję sobie ubrania i uśmiecham się do ludzi, a jeżeli dodać do tego zawsze występującą regularność w braniu prysznica i używaniu dezodorantu to wszystko to zaczyna układać się w obraz całkiem atrakcyjnej partii. Kolejne wpisy powinny być całkiem regularne, gdyż najpewniej siedzenie przed komputerem będzie jedynym zajęciem na jakie będę miał czas i ochotę w najbliższym czasie. Buziaczki.
26 czerwca 2007   Komentarze (6)

King Jeremy the wicked... oh, ruled his world......

Prawdziwe życie zaczyna i kończy się na koncertach. Reszta to tylko czekanie...
14 czerwca 2007   Komentarze (8)

Wyśmiewano mnie, wyzywano od heretyków,...

Wyśmiewano mnie, wyzywano od heretyków, bez wazeliny posuwano w dupę, targano za uszy i wkładano szpilki do oczów, ale nie złamałem się. Na przekór wszystkim dążyłem do celu. Straciłem wszystkich przyjaciół, rodzina się mnie wyrzekła, odeszła żona, której nigdy nie miałem, a dzieci zgniły w beczkach.

Za dużo przyjemności też może człowiekowi wyjść bokiem. Od czasu uratowania własnej skóry od niechybnego wydalenia, zupełnie się rozluźniłem, by nie powiedzieć – rozlazłem. Ocieplenie stosunków z wiernymi druhami owocuje częstymi spotkaniami przy piwku w liczbie kilku, za sprawą czego nie mam później czasu i ochoty na zajęcie się czymś konstruktywnym. Jako, że podszedłem tylko do egzaminów praktycznych to i uczyć się nie musiałem więc ograniczałem się tylko do prasowania koszuli, odświeżania, zaliczenia tego, do czego pozwolenie na zaliczenie uzyskałem, by jak już wspomniałem wcześniej móc rozkoszować się gorącymi wieczorkami w ogródku piwnym, gdzie pyszne Karpackie kosztuje niecałe 2 zł więc i obciążenie dla sakiewki średnio odczuwalne. Z niepokojem dostrzegam również brak zainteresowania płcią przeciwną (z wzajemnością) czy angażowaniem się w jakąkolwiek aktywność wymagającą sumienności, odpowiedzialności czy słowności. W objęciach hedonizmu.
04 czerwca 2007   Komentarze (11)

Jesteś

Jakby mało było problemów z edukacją to jeszcze okazało się, że dostarczyłem złe rozliczenie do skarbówki przez co mogę wysłać rodzicielkę za kratki, a w najlepszym razie narazić ją na uiszczenie całkiem poważnych sum kary (a co ty drogi czytelniku zrobiłeś wczoraj dla swojej mamy ?!). Sprawy osobiste to już w ogóle po przekątnej, bo choć zalążki nowego związku jeszcze nie obiecywały fajerwerków, to dawały szanse na pierwsze doświadczenie w czymś poważnym, odwzajemnionym i ułożonym. Niestety, mój luźny stosunek do życia jest ciągle nie do przełknięcia dla tzw. normalnych dziewczyn, przez co znowu będę musiał wejść w bliższe kontakty z tymi 'na krawędzi', co jak zwykle nie wróży niczego dobrego, ani dla mnie, ani dla tej jeszcze bliżej nieokreślonej. O kolegach to nawet nie ma co wspominać, gdyż wszedłem właśnie w fazę, w której od czysto męskiego towarzystwa robi mi się niedobrze i w ogóle nieswojo. Jedyne pozytywy to leżące na biurku - świeżo wykupione - bilety na Pearl Jam i Korna za sprawą których wyjazd za obcymi walutami opóźnię przynajmniej do połowy lipca. Dawno nie czułem się tak niedojrzale.
27 maja 2007   Komentarze (15)
< 1 2 3 4 5 6 ... 48 49 >
Kontestator | Blogi