• Grupa PINO
  • Prv.pl
  • Patrz.pl
  • Jpg.pl
  • Blogi.pl
  • Slajdzik.pl
  • Tujest.pl
  • Moblo.pl
  • Jak.pl
  • Logowanie
  • Rejestracja

kontestator

Kalendarz

pn wt sr cz pt so nd
26 27 28 29 30 31 01
02 03 04 05 06 07 08
09 10 11 12 13 14 15
16 17 18 19 20 21 22
23 24 25 26 27 28 29
30 01 02 03 04 05 06

Kategorie postów

  • kino-muzyka-sport (1)
  • ulubione (12)

Strony

  • Strona główna
  • Księga gości

Archiwum

  • Luty 2024
  • Styczeń 2024
  • Listopad 2010
  • Październik 2010
  • Kwiecień 2010
  • Grudzień 2007
  • Październik 2007
  • Wrzesień 2007
  • Sierpień 2007
  • Lipiec 2007
  • Czerwiec 2007
  • Maj 2007
  • Kwiecień 2007
  • Marzec 2007
  • Luty 2007
  • Styczeń 2007
  • Grudzień 2006
  • Listopad 2006
  • Październik 2006
  • Czerwiec 2006
  • Maj 2006
  • Kwiecień 2006
  • Marzec 2006
  • Luty 2006
  • Styczeń 2006
  • Grudzień 2005
  • Listopad 2005
  • Październik 2005
  • Wrzesień 2005
  • Sierpień 2005
  • Marzec 2005
  • Luty 2005
  • Styczeń 2005
  • Grudzień 2004
  • Listopad 2004
  • Październik 2004
  • Wrzesień 2004
  • Sierpień 2004
  • Lipiec 2004
  • Czerwiec 2004
  • Maj 2004
  • Kwiecień 2004
  • Marzec 2004
  • Luty 2004
  • Styczeń 2004
  • Grudzień 2003
  • Listopad 2003
  • Październik 2003
  • Wrzesień 2003
  • Sierpień 2003
  • Lipiec 2003
  • Czerwiec 2003
  • Maj 2003
  • Kwiecień 2003
  • Marzec 2003
  • Styczeń 2003
  • Grudzień 2002

Archiwum kwiecień 2007

Godzina ósma, ktośtam staje na krawędzi.......

Mam wrażenie, że wszystko dookoła mnie dzieje się jakby obok. Przeklęta percepcja każe widzieć wszystkich dookoła jak postaci, którym ktoś napisał scenariusz, z którym ja sam już doskonale się zaznajomiłem. Kolejne upomnienia o to by zamknąć w końcu semestr zimowy są nie tyle ostrzeżeniem przed faktyczną możliwością skreślenia z listy studentów, co uatrakcyjnieniem widowiska, które i tak skończy się happy endem. Wchodzenie w bliższe kontakty z płcią przeciwną już nie są motywacją do pracy nad samym sobą, a jedynie powtarzaniem pewnych schematów zachowań tj. nawiązanie kontaktu wzrokowego, uśmiech, wymiana uprzejmości, postawienie drinka i poczęstowanie papierosem (po upewnieniu się, że "wybranka" pali, ale ostatnio wybieram tylko te "niezdrowo się prowadzące" więc i ta nieprzewidywalność odpada) i zapytaniem o plany na wieczór. Oswojony ze strachem przed światem, nauczyłem się wykrywać go u innych i wykorzystywać dla własnych potrzeb. Z drugiej strony zmiana stylu życia wydaje się zadaniem zbyt skomplikowanym, lub zbyt nieprzyjemnym do tego abym chciał cokolwiek w swoim zachowaniu korygować. Dogłębnie przestudiowany Nietzsche pisał o odwadzę do tego by znieść samotność własnych myśli, ale zapomniał dodać, co należy zrobić, gdy i ten stan świadomości człowiekowi spowszednieje. Wszystko płynie.
30 kwietnia 2007   Komentarze (9)

Bim, bam, bom...

Jak tak dalej pójdzie to jedyne notki jakie będę tu wstawiał będą po koncertach, z czego 90% po występach Comy. Jak dalece posunął się mój fanatyzm niech świadczy fakt, że skróciłem swój świąteczny pobyt u Elżbiety II po to by móc rozkoszować się piątkowym i sobotnim koncertem w Zabrzu. O mały włos bym opuścił ten piątkowy, po tym jak z przyczyn technicznych nie mogłem odlecieć w czwartek. Samolot miał jakieś problemy z ładownością i 12 osób, które jako ostatnie przeszły odprawę musiały czekać na wylot do następnego dnia. Mimo wszystko fraza o tym, że kto późno przychodzi ten sam sobie szkodzi w tym wypadku nie zadziałała. W ramach rekompensaty za uszczerbek na i tak mocno już skrzywionej psychice dostałem bilet in blanco, 100 euro i zapewnienie na piśmie o tym, że zostaną mi zwrócone pełne koszty za hotel jak tylko przedstawie odpowiedni rachunek. Po upewnieniu się, że nie istnieją ograniczenia dotyczące wyboru hotelowego lokum postanowiłem pójść najdalej jak można i wynająłem sobie pojedynczy pokój w 4 gwiazdkowym hotelu za 110 funtów za noc. Przed absolutnym pójściem na całość i usadowieniem się w czymś z meblami z XIX wieku i lokajami wnoszącymi walizki do pokoju powstrzymała mnie jedynie własna zdolność kredytowa, a szkoda, bo nawet jeżeli kiedykolwiek uda mi się dojść do naprawdę dużych pieniędzy to i tak nie wydam małej fortuny na to by przez kilka chwil połechtać własną próżność. No, ale 4 gwiazdki to i tak ciągle jeszcze odległa dla mnie perspektywa, o czym świadczy choćby fakt, iż aparatura pozwalająca na dokładne ustawienie temperatury wody pod prysznicem, drgające łóżko czy światła zapalane fotokomórką pozostawiły mnie w osłupieniu porónywalnym z tym jakiego doświadczać musieli afrykańscy wodzowie mamieni tanimi błyskotkami kolonizatorów, że już nie wspomnę o laptopie na biurku czy telewizji kablowej, które choć u wielu powszechne dla mojego codziennego lokum ciągle niedostępne. Jako prosty człowiek nieprzywykły do luksusu wykorzystałem również okazję do darmowego napchania się w bufecie i popodpatrywania w hotelowej restauracji młodych, pięknych i bogatych, zaś do dopełnienia doskonałej nocy zabrakło jedynie darmowego alkoholu, co zmusiło mnie do nocnej eskapady do pobliskiego Tesco po dobrą i tanią szkocką whisky. Dzień później było już zwyczajnie i bez większych przygód, gdyż po śniadaniu wróciłem na lotnisko, a już w Polsce nie tracąc czasu na zbyt wylewne przywitania rzuciłem bagaże i z miejsca udałem się na spotkania z chłopcami organizującymi ruch nieustającej afirmacji nocy i dnia. Wisienka na pysznym torcie przypadła jednak na dzisiaj (a właściwie wczoraj) kiedy jakieś 2 tys ludzi - na jedno skinienie Roguckiego - usiadło na ziemi i tak odśpiewało 100 tysięcy jednakowych miast. Na zakończenie niezapomnianego wieczoru przyszło mi jeszcze, po raz kolejny, samotnie pokonywać las w środku nocy, co ciągle jeszcze pozostaje jednym z niewielu doświadczeń, które wzbudzają we mnie autentyczny strach, ale tym razem obyło się bez bliskich spotkań 3 stopnia z bliżej niezidentyfikowanymi osobnikami, zaś przypływ adrenaliny związany z osobliwym spacerem pozwolił na przejrzystość umysłu, a co za tym idzie na zdolność do przemienienia ostatnich doświadczeń w formę pisemną. To tyle ckliwych i zarozumiałych zapisków - chwilowo - niezwykle spełnionego człowieka.
15 kwietnia 2007   Komentarze (8)
Kontestator | Blogi