Postanowiłem rzucić wyzwanie losowi, znaczy...
Postanowiłem rzucić wyzwanie losowi, znaczy sie stworzyć nagłówek dłuższy od części właściwej tekstu. Zadanie na pozór jest bardzo łatwe, bo wystarczy, że w części właściwej tekstu wpisał bym np. literke a albo b, ale ja na łatwizne nigdy nie szedłem i część właściwa tekstu jest długa i na pewno nieco bardziej sensowna, niż to co wpisuje właśnie tutaj. Mógłbym co prawda pokusić się o napisanie najdłuższego zdania, ale po pierwsze nie wiem, jaki wygląda rekordowe osiągnięcie, a po drugie moja indolencja gramatyczna jest tak poważna, że pewnie specjalnie wyznaczona komisja, która weryfikuej wszelkie takie rekordy pewnie i tak by to odrzuciła, ze względu na pewne rodzaje błędów, które bym zrobił nie będąc nawet świadom ich popełniania. Musze przyznać, że wpisywanie tekstu w takie małe okienko jest strasznie upierdliwe i męczące i jest chyba ostatecznym dowodem, na moje powolne samounicestwianie się jako blogowicza, będącego w stanie napisać tu cokolwiek ciekawego i interesującego. Zawsze chciałem, aby każdy mój wpis był w jakiś tam sposób ciekawy i oryginalny. Nie zawsze się to udawało, ale cóż nobody's perfect, jak mówią ludzie, którzy chcą się popisać znajomością języków obcych i uważają, że język polski jest sam w sobie zbyt nudny i banalny by mógł być na dłuższą mete, czymś bardziej interesującym. Mam nadzieje, że już mi się udało osiągnąć, wytyczony cel, bo za cholere nie mam pomyslu co dalej, a wstawianie czegokolwiek, chyba kłóciło by się z moimi pierwotnymi zamierzeniami.
No i nastaje koniec roku. Chciałoby się pokusić o jakąś refleksje, albo o głębsze przemyślenia dotyczące mijających 12 miesięcy, ale nie ja nawet słowem o tym dzisiaj nie wspomne. To co jest kwintesencją tej jedynej w swoim rodzaju nocy - taplanie się we własnych płynach ustrojowych, powrót do domu na czworakach, kac moralny porównywalny z kacem fizycznym i mgliste wspomnienie tego co działo się ostatniej nocy - miałem przyjemość przeżywać wczoraj. Więc dzisiaj, jak na prawdziwego kontestatora (dla niewtajemniczonych - kontestator przystało postanawiam zrobić coś innego
!!!Ale o tym to ja może w przyszłym roku. Do tego czasu zajme się czymś dużo ważniejszym. Znaczy się, zajme się sobą, a mając świadomość tego, że moja osoba może być mało interesująca dla tuszy zajętych przygotowaniami do wieczoru, który od innych różni sie tylko tym, że wszystko jest dzisiaj kilka razy droższe, zamilcze i oddam się jakiejś wysublimowanej formie rozrywki ( gdzie moje płytki z Cartmanem i resztą wesołej gromadki South Parku ???!!!)