ABCDEFGHIJKLOMNOPQRSTUWXYZ - caps lockiem...
Times like this - Foo Fighters. Najlepszy rockowy kawałek jaki mialem okazje usłyszeć w tym roku. 100 x lepsze niż prozac i cała masa innych gównianych używek od piw w Biedronce po 1,30 poczynając, na kolumbijskiej kokainie po kila tys. $ za gram, kończąc. Zazwyczaj tylko "między wierszami" wspominam o tym co ciekawego udało mi się usłyszeć, przeczytać czy zobaczyć, ale stopień zajebistości ( tak nie lubie tego zwrotu, ale z drugiej strony tylko to określenie jest własciwe by w zwięzły sposób wyrazić moją opinie o tym utworze) tego genialnego kawałka tak mnie poraził, iż uznałem za niezbędne poświęcenie mu dużo więcej miejsca niż w innych przypadkach. No to tyle o moich zboczeniach muzycznych, którymi bardzo chce was zarazić, bo może wtedy swoją ulubioną muze mógbym uslyszeć w jakimś profesjonalnym, a co za tym idzie, komercyjnym medium. Teraz będzie o prozie życia. Wróciłem z Dni Otwartych na Uś i już wiem, że po raz 3 jestem gotów stawić czoła potencjalnym przeciwnikom w walce o 5 lat taniego imprezowania w akademikach, ciągłego opieprzania się, życia na koszt podatników, szprycowania się amfetaminą przed ważnymi egzaminami, łatwych wyjazdów do USA w celu podjęcia nielegalnej pracy i uznanie w oczach rodziny, która po moim ewentualnym sukcesie przyzna zapewne, że "jednak nie taki tępy na jakiego wyglądał" ! Znaczy się w końcu czuje, że jestem gotów aby przyłożyć się do egzaminów wstępnych na studia Taa... Po raz pierwszy czuje się w pełni zdeterminowany by osiągnąć cel i po raz pierwszy wiem na co chce się dostać ( socjologia reklamy i komunikacji społecznej - egzamin ustny dotyczący podstawowych pojęć z zakresu wiedzy o społeczeństwie i o kulturze oraz umiejętności interpretowania testów z tego zakresu, w zeszłym roku było ponad 9 os. na jedno miejsce ! ) i mam wielką nadzieje ów cel zrealizować. Roczniki 82 i 83 okazały się ponad moje siły (a może lepiej było by napisać, że nie bardzo chciało mi się z nimi powalczyć (ohydny "wyścig szczurów" tfu!) ale teraz wiem, że zła karta musi się odwrócić. Rocznik 1984 już dawno sobie rozpracowałem !!! Nieważne czy przyjdzie mi się zmierzyć ze śląskim odpowiednikiem Marcychy, Magny czy Sanga ! Jako jednostka zaprawiona w bojach użyje najbardziej przebiegłych metod, i najbardziej wyrafinowanych intryg by odprawić z kwitkiem swoich potencjalnych konkurentów ! Nie pomogą im ani 4+ z matmy, ani zawieszone kwasy (cokolwiek miało by to znaczyć !!!), ani nawet podważanie mojego heteroseksualizmu (swoją drogą sang, to przecież ty głosisz wszem i wobec swoje uwielbienie do waflów !!!) ! Jestem głodny sukcesu i za jakieś 2 i pół miesiąca swój apetyt zamierzam zaspokoić.Tymaczasem ide spać snem sprawiedliwego, snując plany o karierze szefa działu marketingowego w Coca-Coli ! Dobranoc...