Pryszcze
Serdecznie nienawidzę, kiedy mój ubiór ogranicza mi swobodę ruchu, ale z drugiej strony jeszcze bardziej nienawidzę marznąć, dlatego też na czas nieokreślony zamieniam gustowny i elegancki płaszczyk na ¾, na ohydnie odstręczającą, grubą i nieforemną kurtałe z ociepleniem. Smutne. Wyglądam w niej jak Bouli, albo inna mandarynka nad czym poważnie cierpi mój publiczny wizerunek, i gdyby nie fakt, że już dużo wcześniej pokłóciłem się, lub przestałem odzywać do większości swoich realnych znajomych to mógłbym zacząć się przejmować, iż tracę na lokalnej popularności (czy jakoś tak). Przykre. To na dzień dzisiejszy mój największy problem egzystencjalny, co jest tyleż pocieszające co denerwujące, gdyż znaczy tyle, że nie dzieje się źle, ale znaczy też tyle że dzieje się niewiele. Też przykre. Praca w ekskluzywnym lokalu to już niestety przeszłość, a jeżeli ciągle chciałbym lać piankę, i być popularnym wśród nastoletnich piękności to mogę podjąć wyzwanie Actimela i choćby od zaraz zaciągnąć się do największego lokalu dyskotekowego na Śląsku. Okrutne. W owym lokalu będę miał nieopisany zapierdol, brak tipów, (gdyż za wszystko tam płaci się specjalną kartą, którą „doładowywuje” się wcześniej przy kasie (chory pomysł zapożyczony z jułesej)), częsty kontakt z pijaną hołotą i muzykę, która zmienia fizyczną strukturę kory mózgowej a zasób słownikowy zmniejsza o jakieś 90%. Rozpierdala mi serce. Z drugiej jednak strony nie wolno lekceważyć okazji na łatwy seks, różnorodne znajomości, darmowe piwo czy częste kontakty ze Śląskim półświatkiem. Owy półświatek za odpowiednią opłatą chroni lokal (co za tym idzie jego pracowników), jednocześnie zostawia około 20% całości weekendowych przychodów i sprawia, że dicho znane jest nawet w Czechach. Im dłużej o tym myślę tym bardziej jestem na nie, ale sama chęć przeżycia czegoś nowego i nietuzinkowego może zaważyć, dlatego też niech nikogo nie dziwi jeśli w najbliższym czasie troszku się schamię czy uproszczę.
JAZDA ?!