Ciao bella. Sono Konti. Zrób mi spaghetti...
Wybranie dodatkowego lektoraru z języka obcego przyszło mi nadwyraz łatwo. Znienawidzony niemiecki, odpadł szybciej niż polskie drużyny piłkarskie z europejskich pucharów, francuski ma trudną wymowe, zaś hiszpański jest ostatnio zbyt trendi przez co trąci plebejskością. Kuszony myślą o zastępach urodziwych niewiast, rozgrzanych do białości najmniejszą próbką mojego Italiano postanowiłem zainwestować w siebie (kupiłem słownik i mini rozmówki !). Co prawda na razie moja wiedza na temat jezyka tych przylizanych frajerzyn z półwyspu apeninskiego ogranicza się do tego co w nagłówku, ale atrakcyjność koleżanek z zajeć każe przypuszczać, iż znaczny progres w nabywaniu zdolności komunikacyjnych zbliża się nieuchronnie (wiem, ze powinno być jakieś rozwinięcie, ale właśnie zdałem sobie sprawę, że opowiadanie o moim lektoracie jest na dobrą sprawe nudne, squso) !
A teraz coś z zupełnie innej beczki !
Jako, że z rana wyjeżdżam do dawno niewidzianych wujków i ciociów, coby po raz 10000000000 opowiedzieć o przeżyciach z Wysp i powypadkowej traumie, to aby jakoś osłodzić Wam ewentualna tęsknote postanowiłem dać odnośnik (tzn. moja indolencja htmlowa nie pozwala mi na wstawienie odnośnika, dlatego po prostu wkleje adres strony, a wy ją sobie wkleicie w odpowiednie okienko, nie ma za co) do łatwo przyswajalnego i błyskawicznego w działaniu, leka na doła, depresje, pogorszenie nastroju czy inne - szeroko rozumiane - problemy natury egzystencjalnej (doświadczenie uczy, że nie daje odnośników do byle czego, więc nie żałujcie czasu na ściągniecie tego majstersztyku, i uważajcie, żeby nie zabrudzić bielizny).
http://www.boreme.com/boreme/z-viral-tools/download.php?id=5410&page=1
Sajonara !