Sa tu jakies cwaniaki ?!
Jednym z wazniejszych pytan jakie kazdy z nas jakze czesto musial- tudziez bedzie musial - sobie zadac jest niewatpliwie : Co chcesz w zyciu robic ? (I zacznij to robic przyp. Laska). Jakkolwiek dziwnie, choro, niemoralnie i odrazajaco by to nie zabrzmialo postanowilem sobie, ze do pazdziernika 2005 bede robil... pieniadze ! Stane sie maszyna, narzedziem, popychadlem, scierka do wycierania podlogi (nie nazbyt dramatycznie ?!) czy tez bezmozgim wyrobnikiem ograniczajacym swa egzystencje do klasycznie rozumianego podtrzymywania procesow zyciowych, umozliwjajacych zarabianie na “nowe zycie w Polsce za jakies 7 miesiecy z kawalkiem". Nie mam pojecia czy zdania nie zmienie po kilku nastepnych tygodniach kiedy tak jak teraz zdarza mi sie weekendy w ktorych w przeciagu 68 godzin przepracowalem 41 [przerzucajac brudne gary w barze tudziez zbierajac szklanki w dyskotece dla podstarzalych angoli, ktorych grupowy portret psychologiczny najlepiej symbolizowalby zjazd wszystkich stereotypowych dobrych wujkow i przemilych ciociow w liczbie okolo tysiaca, ktorzy swoje prymitywne, pozbawione oryginalnosci i przepelnione malostkowoscia egzystencje staraja sie ubarwic z pomoca procentowych rozweselaczy i tandetnych kapel z lat szescdziesiatych kowerujacych hity klasykow rocka (jak latwo sie domyslic, rocka w swym najbardziej tandetnym I konfekcyjnym wymiarze) i nielegalnie sprzedajacych swoje plyty z autografami tuz pod scena za jedyne 20£ od sztuki], ale (pamietacie o czym bylo przed wczesniejszym nawiasem?) gleboko wierzac w to, ze gowniane prace ksztaltuja charakter bede tak trawl, az jakis silniejszy impuls (np. praca w Tesco, albo na stacji benzynowej!) mnie od tego nie odciagnie. Dobry plan ?!