Salam Malejku ! W swojej wieloletniej juz przygodzie z UK rozpoczalem niedawno nowy rozdzial. Rozdzial nazywa sie Birmingham i od ostatnich 3 tygodni dostarcza mi wielu przemyslen, ktore domagaly sie rozrywkowo-edukacyjnego cyber zmaterializowania, ku nieuniknionej uciesze polskojezycznych czytelnikow. No wiec praca jest calkiem przyjemna i niezle platna, wiec polski emigrant sie cieszyc, aczkolwiek mieszkanie znalezione przez agencje cieszyc duzo mniej. W domu nie byc garnkow, pralek, ani telewizora, a internet trzeba krasc od sasiada, ewentualnie wykosztowywac sie na kafejke, w ktorej owy wpis sie tworzyc. Dzielnica zamieszkiwana przez emigranta jest z gatunku bezpiecznych inaczej, a jesli dodac do tego, ze 90 procent zamieszkiwana jest przez wyznawcow Allaha to juz w ogole sie nie cieszyc. Nie zeby polski emigrant mial jakiekolwiek rasowe czy wyznaniowe uprzedzenia, problem w tym, ze wyznaniowe, tudziez rasowe uprzedzenia maja czesto mieszkancy opisywanej dzielnicy, a i roznice kulturowe sa czesto trudne do przeskoczenia. Lokalny sklepikarz na codzienne "Czesc jak sie masz, paczke fajek i browara" odpowiada "Czesc, jestem w porzadku. Kiedy wracasz do siebie ?" ; lokalna wlascicielka kafejki na "Czesc, poprosze komputer na godzine z czysta klawiatura" odpowiada "Czesc, czyste klawiatury nam sie skonczyly, jak bedziesz sciagal porno to zadzwonie na policje" zas przypadkowi rozmowcy zainteresowani akcentem emigranta, dowiedziawszy sie, ze rozmawiaja z Polakiem najczesciej mowia "Smierc niewiernym." lub "Jak dotkniesz mojej siostry to podpale Ci chate". Jak wiec widac polski emigrant musi mierzyc sie z licznymi niedogodnosciami, co glebiej opisze w kolejnym wpisie, bo musze jeszcze obejrzec bramki z wczorajszego meczu...