Jakby mało było problemów z edukacją to jeszcze okazało się, że dostarczyłem złe rozliczenie do skarbówki przez co mogę wysłać rodzicielkę za kratki, a w najlepszym razie narazić ją na uiszczenie całkiem poważnych sum kary (a co ty drogi czytelniku zrobiłeś wczoraj dla swojej mamy ?!). Sprawy osobiste to już w ogóle po przekątnej, bo choć zalążki nowego związku jeszcze nie obiecywały fajerwerków, to dawały szanse na pierwsze doświadczenie w czymś poważnym, odwzajemnionym i ułożonym. Niestety, mój luźny stosunek do życia jest ciągle nie do przełknięcia dla tzw. normalnych dziewczyn, przez co znowu będę musiał wejść w bliższe kontakty z tymi 'na krawędzi', co jak zwykle nie wróży niczego dobrego, ani dla mnie, ani dla tej jeszcze bliżej nieokreślonej. O kolegach to nawet nie ma co wspominać, gdyż wszedłem właśnie w fazę, w której od czysto męskiego towarzystwa robi mi się niedobrze i w ogóle nieswojo. Jedyne pozytywy to leżące na biurku - świeżo wykupione - bilety na Pearl Jam i Korna za sprawą których wyjazd za obcymi walutami opóźnię przynajmniej do połowy lipca. Dawno nie czułem się tak niedojrzale.