• Grupa PINO
  • Prv.pl
  • Patrz.pl
  • Jpg.pl
  • Blogi.pl
  • Slajdzik.pl
  • Tujest.pl
  • Moblo.pl
  • Jak.pl
  • Logowanie
  • Rejestracja

kontestator

Kalendarz

pn wt sr cz pt so nd
27 28 29 30 31 01 02
03 04 05 06 07 08 09
10 11 12 13 14 15 16
17 18 19 20 21 22 23
24 25 26 27 28 29 30

Kategorie postów

  • kino-muzyka-sport (1)
  • ulubione (12)

Strony

  • Strona główna
  • Księga gości

Archiwum

  • Luty 2024
  • Styczeń 2024
  • Listopad 2010
  • Październik 2010
  • Kwiecień 2010
  • Grudzień 2007
  • Październik 2007
  • Wrzesień 2007
  • Sierpień 2007
  • Lipiec 2007
  • Czerwiec 2007
  • Maj 2007
  • Kwiecień 2007
  • Marzec 2007
  • Luty 2007
  • Styczeń 2007
  • Grudzień 2006
  • Listopad 2006
  • Październik 2006
  • Czerwiec 2006
  • Maj 2006
  • Kwiecień 2006
  • Marzec 2006
  • Luty 2006
  • Styczeń 2006
  • Grudzień 2005
  • Listopad 2005
  • Październik 2005
  • Wrzesień 2005
  • Sierpień 2005
  • Marzec 2005
  • Luty 2005
  • Styczeń 2005
  • Grudzień 2004
  • Listopad 2004
  • Październik 2004
  • Wrzesień 2004
  • Sierpień 2004
  • Lipiec 2004
  • Czerwiec 2004
  • Maj 2004
  • Kwiecień 2004
  • Marzec 2004
  • Luty 2004
  • Styczeń 2004
  • Grudzień 2003
  • Listopad 2003
  • Październik 2003
  • Wrzesień 2003
  • Sierpień 2003
  • Lipiec 2003
  • Czerwiec 2003
  • Maj 2003
  • Kwiecień 2003
  • Marzec 2003
  • Styczeń 2003
  • Grudzień 2002

Archiwum 18 kwietnia 2006

Samoudręczanie staje się niekiedy nawykiem...

 

 

Jak przystało na doskonałe zwieńczenie okresu Wielkiejnocy K. postanowił zalać pałę w stylu godnym rosyjskich literatów, amerykańskich muzyków, lub przynajmniej polskich polityków. Aby mieć absolutną pewność, że plan się powiedzie, postanowił zaopatrzyć się w jednolitrową butelkę wódki żołądkowej, sztuk jedna, kompanów do picia, sztuk dwie, słoików ogórków konserwowych, sztuk jedna druga, plus tematów do rozmów, sztuk nieskończenie wiele. Rozmowy były raczej płytkie, banalne i niewykraczające poza szeroko rozumianą dupe Maryny, jednakowoż były niezbędnym elementem podtrzymującym nastrój w stanach wysokich, przy jednoczesnym zachowaniu relatywnie wysokiego poziomu merytorycznego dyskusji. Motywem przewodnim biesiadnej pogadanki był czas. Jak to zwykle bywa u wszystkich młodzieńców dwudziestoparoletnich, czas nieco zwolnił, czym dał sygnał, że teraz wiele zależeć będzie nie tyle od wrodzonych predyspozycji do osiągnięcia czegokolwiek, co wytrwałości w dążeniu do celu. Tak naprawdę, nie ma już celów nieosiągalnych. Wszystko co mógłby w ten sposób określać nastolatek, u dwudziestoparolatka po prostu znika z pola widzenia, czym poniekąd znika ze stanu świadomości. Wszystko to co jest wyżej, jest nieomal namacalne i do zdobycia, a jedynym ograniczeniem zdaję się być kryterium wytrwałości i odporności psychicznej na ciśnienia ze strony świata zewnętrznego, który co krok uświadamia, że cośtam w pewnym wieku nie wypada, nie przystaje, i nie uchodzi, i który tak cholernie nie znosi sprzeciwu względem z góry ustalonych reguł i szablonów, które sam wcześniej postanowił sobię ustalić.  To się chyba kurwa zdziwi...

 

 

 

18 kwietnia 2006   Komentarze (6)
Kontestator | Blogi