Zainspirowany byłym działaczem LSD, też zacząłem mówić niektórym ludziom co o nich myślę, jednak w przeciwieństwie do niego, nie podczas nagrywanych spotkań przy wódce z właścicielem Bartimpexu, a w rozmowach w 4 oczy i zupełnie na trzeźwo. Jak łatwo się domyślić reakcja zainteresowanych przypomina postawe byłego prezydenta całkiem sporego europejskiego kraju, czy przewodniczącego, wspomnianej wcześniej organizacji, ale poczucie ulgi i zgodności myśli ze światem przedstawionym są dobrem, za które jeszcze przez jakiś czas jestem w stanie płacić całkiem sporą cenę. A nawet jeżeli zdarzy mi się stracić przez to płynność finansową, to i tak lepsze to niż powrót do ciągłego zanieczyszczania organizmu w imię krótkotrwałych i kruchych jak kacze kości korzyści. Czego, z okazji absolutnie rozkosznego zakończenia weekendu, życzę wszystkim milusińskim. Jak brzytwa będę !