By the piercing of my thumbs something wicked...
Doświadczenie uczy, że ostatnimi czasy nie jestem w stanie wyrzucić z siebie cokolwiek bez "dopalacza" dlatego też przełom 2006/2007, chcąc nie chcąc, będzie dla mnie, z perspektywy czasu, tym samym czym dla Stephena Kinga okres jego najgłębszego uzależnienia alkoholowego, który jednocześnie pozwolił mu napisać jego najwartościowesze dzieła. Mam nadzieje, że u mnie dno kieliszka będzie wprost proporcjonalne do nizin usytułowania w szeroko rozumianym rozwoju jaki udało mi się ostatnimi czasy osiągnąć. Po raz pierwszy od zawsze noworoczne postanowienia będą miały naprawdę istotny ciężar gatunkowy. Nie dla papierosów, narkotyków i alkoholu. Tak dla zdrowego odżywiania, poprawy stosunków międzyludzkich i rozwoju emocjonalno-intelektualnego. Macie mnie kontrolować ! Dosiego.