• Grupa PINO
  • Prv.pl
  • Patrz.pl
  • Jpg.pl
  • Blogi.pl
  • Slajdzik.pl
  • Tujest.pl
  • Moblo.pl
  • Jak.pl
  • Logowanie
  • Rejestracja

kontestator

Kalendarz

pn wt sr cz pt so nd
30 31 01 02 03 04 05
06 07 08 09 10 11 12
13 14 15 16 17 18 19
20 21 22 23 24 25 26
27 28 29 30 01 02 03

Kategorie postów

  • kino-muzyka-sport (1)
  • ulubione (12)

Strony

  • Strona główna
  • Księga gości

Archiwum

  • Luty 2024
  • Styczeń 2024
  • Listopad 2010
  • Październik 2010
  • Kwiecień 2010
  • Grudzień 2007
  • Październik 2007
  • Wrzesień 2007
  • Sierpień 2007
  • Lipiec 2007
  • Czerwiec 2007
  • Maj 2007
  • Kwiecień 2007
  • Marzec 2007
  • Luty 2007
  • Styczeń 2007
  • Grudzień 2006
  • Listopad 2006
  • Październik 2006
  • Czerwiec 2006
  • Maj 2006
  • Kwiecień 2006
  • Marzec 2006
  • Luty 2006
  • Styczeń 2006
  • Grudzień 2005
  • Listopad 2005
  • Październik 2005
  • Wrzesień 2005
  • Sierpień 2005
  • Marzec 2005
  • Luty 2005
  • Styczeń 2005
  • Grudzień 2004
  • Listopad 2004
  • Październik 2004
  • Wrzesień 2004
  • Sierpień 2004
  • Lipiec 2004
  • Czerwiec 2004
  • Maj 2004
  • Kwiecień 2004
  • Marzec 2004
  • Luty 2004
  • Styczeń 2004
  • Grudzień 2003
  • Listopad 2003
  • Październik 2003
  • Wrzesień 2003
  • Sierpień 2003
  • Lipiec 2003
  • Czerwiec 2003
  • Maj 2003
  • Kwiecień 2003
  • Marzec 2003
  • Styczeń 2003
  • Grudzień 2002

Archiwum 15 listopada 2006

Sen nocy letniej

 

Znaleźliśmy się w niewłaściwym miejscu, w niewłaściwym czasie. Zdarza się. Czas uciekać. Kilku karków spostrzegło naszą obecność i najwyraźniej chcą nieco bliżej zapoznać nas ze swymi umięśnionymi pięściami. Musimy ich jednak rozczarować, pospiesznie kierując się w strone wyjścia. Zablokowali nam drzwi wejściowe więc kierujemy się w przeciwległą stronę magazynu, gdzie otwarte okno kusi perspektywą nieposiniaczonej twarzy. Jednemu z nas coś chyba strzeliło w nodze, gdyż po udanym przejściu do kolejnego pomieszczenia nasza liczebność zredukowała się o 1/3. No właśnie. Kolejne pomieszczenie ?! Mógłbym przysiąc, że po drugiej stronie okna powinienem znajdować się w jakiejś otwartej przestrzeni, ale nie ma czasu na zastanowienie. Po prostu biegne przed siebie licząc na to, że trafie na kolejny otwór umożliwiający ucieczke. Może strach, może ciemność, a jeszcze bardziej możliwe, że jedno i drugie, sprawiają, iż dopiero teraz zdałem sobie sprawę z tego, że po przedostaniu się do czegoś w rodzaju hangaru dla małych samolotów, zostałem zupełnie sam. Nie mam odwagi, by wracać i zbadać przyczyny takiego stanu rzeczy. Tak szybko jak tylko się stąd wydostane zadzwonie gdzie trzeba licząc na to, że nie skończy się tragicznie. Nagle, zupełnie niespodziewanie, do hangaru wbiega jakaś postać. To nie jest żaden z kumpli, ale chyba  nie należy też do szajki naszych prześladowców. Chyba. Na wszelki wypadek biegne przed siebie, ale jestem poważnie zmęczony, a on wyraźnie szybszy. Już zaczynam odliczać sekundy jak powali mnie na ziemie i zrobi coś nieprzyjemnego, ale po prostu wyprzedza mnie i zamiast do wyjścia biegnie w kierunku zbiorników z benzyną. Nieco uspokojony zatrzymuje się i pytam co się dzieje, co to za ludzie tam w środku, i co właściwie chce zrobić, ale jest zbyt pochłonięty wkładaniem zmoczonych szmat do karnistrów czym daje wyraźną odpowiedź na przynajmniej jedną z moich wątpliwości. Nie mam zamiaru czekać na rozwój wydarzeń, po prostu wybiegam z tego okropnego miejsca i w końcu dane jest mi zaznać nieco chłodnego, ale jednak świeżego powietrza. Już kilkaset metrów za magazynami, uspokojony nieobecnością jakiegokolwiek intruza, zwalniam kroku. Próbuje zebrać myśli, i ustalić wersje jaką przekaże dzwoniąc na policje, gdy za moimi plecami rozległ się potężny wybuch niemal rozsadzając od środka hangar i jego zabudowe. Nie mija kilka sekund, gdy z fali ognia wybiega prawdopodobny inicjator całego zajścia. Nie myle się. Dostrzegam, ogień w dolnej części jego kurtki i krzycze, by jak najszybciej ją z siebie zdjął, ale jest już za późno. W jednej chwili zamienia się w żywą pochodnię, i rzuca sobą na ziemię, próbując ugasić ogień. Szybko dobiegam do niego, zrzucam z siebie kurtke i zaczynam uderzać gdzie popadnie, gasząc w końcu ogień, ale stan tego kogoś jest już bardzo poważny. Cały czas mówie do niego licząc na jakąś reakcję, ale zdaje się być w najlepszym razie nieprzytomny. Z jego przypalonej twarzy odklejam całkiem długie włosy, które od samego początku uniemożliwiały mi rozpoznanie. Adrenalina i pobudzenie związane z tym wszystkim  zmienia się w niepojęty szok i przerażenie, kiedy w leżącym na chodniku, spieczonym kawałku ludzkiego mięsa rozpoznaje... samego siebie ?!?!

 

15 listopada 2006   Komentarze (12)
Kontestator | Blogi