Miasto Gniewu Wyznaje Gejsze w Monachium,...
Czy tylko ja okazałem się na tyle zdeprawowany, spodlony, małostkowy, nie mający co robić ze swoim życiem i lubujący raczyć się tandetą by oglądać Oskary na żywo ?! Najwyraźniej. Nie mogłem zrobić jednak inaczej w roku, w którym w końcu chodziłem do kina tak często jak chciałem (średnio raz w tygodniu, czasem częściej) i widziałem właściwie każdy film, który był nominowany za cokolwiek, a co za tym idzie byłem żywo zainteresowany przynajmniej pewnymi rozstrzygnięciami. Nie wolno też zapominać o fantastycznej sprawie, jaką jest zrobienie sobie śniadania tuż przed snem, i spłodzenia notki równie wciągającej jak historia dwóch dobrych kumpli w kowbojskich kapeluszach, którym znudziły się dziewczyny. Good night, and good luck (cokolwiek chciałem przez to powiedzieć).