Posłuchaj, to do ciebie.
Nienawidzę kiedy to robisz. Pozbawiasz resztek entuzjazmu i chęci do życia. Więzisz w zamkniętych pomieszczeniach, i sprawiasz, że tak bardzo musze się z tobą liczyć. Byłaś jednym z najważniejszych powodów, dla których nie chciałem wracać do kraju, i ciągle pozostajesz najpoważniejszym, dla których, za jakiś czas, ten kraj niechybnie opuszczę. Mam dość tych twoich wszystkich zabiegów, by pod powłoką naturalności i oczyszczającej surowości ukryć oziębłość i chłód jakie biją ze wszystkiego co robisz. Gdybyś tylko wiedziała jaka jesteś ohydna... Tak naprawdę tylko, weekendowe tankowanie sprawia, że przy tobie funkcjonuje, ale jak wiadomo, po określonych ilościach alkoholu wytrzymałbym nawet z Mandaryną na koncercie Ivana i Delfina, dlatego jeżeli to co pisałem notkę wcześniej jednak się sprawdzi to wiedz, że w lwiej części będziesz za to wszystko odpowiadać. Przysięgam, że jeśli nie dasz mi spokoju w ciągu najbliższego miesiąca, to stanie się coś, czego wszyscy później będziemy żałować. Koniec z robieniem ze mnie bałwana ! Nie chcę też, żebyśmy zostawali przyjaciółmi. Raz na zawsze wynoś się z mojego życia...
TY ZIMO, TY !!!