• Grupa PINO
  • Prv.pl
  • Patrz.pl
  • Jpg.pl
  • Blogi.pl
  • Slajdzik.pl
  • Tujest.pl
  • Moblo.pl
  • Jak.pl
  • Logowanie
  • Rejestracja

kontestator

Kalendarz

pn wt sr cz pt so nd
31 01 02 03 04 05 06
07 08 09 10 11 12 13
14 15 16 17 18 19 20
21 22 23 24 25 26 27
28 29 30 01 02 03 04

Kategorie postów

  • kino-muzyka-sport (1)
  • ulubione (12)

Strony

  • Strona główna
  • Księga gości

Archiwum

  • Luty 2024
  • Styczeń 2024
  • Listopad 2010
  • Październik 2010
  • Kwiecień 2010
  • Grudzień 2007
  • Październik 2007
  • Wrzesień 2007
  • Sierpień 2007
  • Lipiec 2007
  • Czerwiec 2007
  • Maj 2007
  • Kwiecień 2007
  • Marzec 2007
  • Luty 2007
  • Styczeń 2007
  • Grudzień 2006
  • Listopad 2006
  • Październik 2006
  • Czerwiec 2006
  • Maj 2006
  • Kwiecień 2006
  • Marzec 2006
  • Luty 2006
  • Styczeń 2006
  • Grudzień 2005
  • Listopad 2005
  • Październik 2005
  • Wrzesień 2005
  • Sierpień 2005
  • Marzec 2005
  • Luty 2005
  • Styczeń 2005
  • Grudzień 2004
  • Listopad 2004
  • Październik 2004
  • Wrzesień 2004
  • Sierpień 2004
  • Lipiec 2004
  • Czerwiec 2004
  • Maj 2004
  • Kwiecień 2004
  • Marzec 2004
  • Luty 2004
  • Styczeń 2004
  • Grudzień 2003
  • Listopad 2003
  • Październik 2003
  • Wrzesień 2003
  • Sierpień 2003
  • Lipiec 2003
  • Czerwiec 2003
  • Maj 2003
  • Kwiecień 2003
  • Marzec 2003
  • Styczeń 2003
  • Grudzień 2002

Archiwum 13 listopada 2005

Tak jak Bolek i Lolek, Tytus, Romek i A'tomek,...

 

 

Dzień zbliżał się ku końcowi, a ciemna strona osobowości (jak każe jesienno-depresyjna tradycja) poczęła ujawniać swe plugawe oblicze. Poczucie postmodernistycznej pustki i przepakowywania tego samego towaru w inne sreberka, zaczyna już chyba wszystkim wychodzić bokiem. Jeszcze chyba nigdy, nie było tak, że wszystko co nowe było tak bardzo podobne do tego co stare, a świat rozumu chyba nigdy tak skrajnie nie wgniatał w ziemie tego emocjonalnego. Program komputerowy do pisania hitowych piosenek, internetowe konkursy wyławiające mistrzów literatury, nowe dzieła filmowe inspirowene starymi dziełami, dla których największym komplementem może być porównanie do czegokolwiek "kultowego" (nie dość, że termin ten trzeba już zacząć pisać w cudzysłowiu, to jego jednoznaczeność i konkretność można obecnie porównać do "wytegować").  Nie mam pojęcia czy na zwalczenie w sobie tego stanu świadomości jest jakaś cudowna pigułka ?!Pewnie tak. W końcu rozum już dawno zdołał sobie zdefiniować każdy przypadek (a kto powiedział, że to był przypadek ?!), i tak naprawde nic już nie może być dziwne, niezrozumiałe czy nieokreślone. To co kiedyś można sobie było omówić w wielogodzinnej, nocnej, egzystencjalno-transcendentalnej (no, takiej "życiowej") rozmowie z kimś bliskim, dziś dużo lepiej i kompletniej jest w stanie wyłożyć psycholog, socjolog czy inny ekspert od ludzkej osobowości. Trudno to zresztą jakoś jednoznacznie besztać. Sam mam wrażenie, że ludzie mnie otaczający to jednostki w pelni przewidywalne, przerysowane, jednoznacznie określone i niezdolne do jakiegokolwiek manewru wykraczającego poza określoną sfere życia. Zdefiniowani w książkach, podręcznikach i innych skryptach przytłoczeni przez naukowe definicje które zdają się mówić o nich precyzyjniej i dokładniej niż oni sami kiedykolwiek powiedzą o sobie.

A propo samego siebie...

Idea kontestacji, anarchii, czy szeroko rozumianego buntu przestała być reakcją odwrotną do tego co przyjęte za ogólnie panującą normę, standard i panujący trend a pozostała już tylko kolejnym głosem w powodzi przypadkowych (a jednocześnie do bólu przewidywalnych, taki paradoksik) zlepek słów i nicnieznaczących gestów tworzących współczesną rzeczywistość. W tej sytuacji, zamieszki we Francji rodzą podejrzenia, iż będąc w analogicznej sytuacji najpewniej przyłączyłbym się do rozsierdzonych chord sfrustrowanych imigrantów z jakichś afrykańskich krajów (nazw nie pamiętam, zresztą tam co chwila powstają jakieś nowe państwa). W przeciwieństwie do nich, nie po to aby ktoś zwrócił uwage na moje nieszczęście bezrobotnego imigranta, prześladowanego murzyna, czy niezrozumianego araba. Zrobiłbym to w akcie desperackiego poszukiwania stanu, którego jeszcze nie zaznałem, i który choćby na chwile dał mi możliwość pomyślenia o tym, że może istnieć jeszcze coś w co będe chciał zaangażować się w 100%, odczuwając satysfakcje wynikła z zaspokojenia, tudzież gorycz porażki. Którakolwiek opcja, jakiekolwiek rozwiązanie miała by wystąpić, jest to nieskończenie lepsze niż stan skrajnego nieodczuwania i poczucia obojętności na otaczającą rzeczywistość.

Alternatywna wersja powyższej notki, w pełni oddająca jej sens :

Nudno, kurwa.

13 listopada 2005   Komentarze (8)
Kontestator | Blogi