Chlopaki to sa w agencjach, my jestesmy Mlode...
Czas uplywa mi wolno i spokojnie. Ponad miesieczny pobyt w Cardiff obfituje w tzw. prace dorywcze dzieki czemu zdobywalem. zdobywam tudziez, nabede doswiadczenie w tak fascynujacych branzach gospodarczych jak – produkcja drzwi (moj wspolpracownik robi to od 8 lat, chyba nie musze tlumaczyc, iz nie wyglada najlepiej), robienie dziur w metalu przez 10 godzin !!! (po 9 chcialem przewiercic sobie czaszke), sprzedaz hotdogow na stadionie Cardiff City (tam przynajmniej bylo emocjonujaco, kiedy menadzer uznal, iz - jako jedyny nie-Walijczyk- mam najmniejsze szanse na wpierdol od kibicow przyjezdnych, dzieki czemu dane mi bylo sprzedawac bule z parowa, srednio sympatycznym, smierdzacym piwem i tanimi dezodorantami, ubranym w tandetne koszulki, kibicom Leeds United), kolekcjonowanie szklanek w australijskim barze (zas glasscolecting to najnizsza pozycja w hierarchii barowej, jak niska niech swiadczy to, iz podczas gdy Walijczycy, Aussies i inni Angole leja piwo z kija, ja wraz z Hiszpanem, Pakistanem i Japoncem (kazdy z nich znajacy angielski na poziomie Renaty Beger aka Kofana Anana) przeciskamy sie przez pijane chordy brytyjskiego plebsu, w poszukiwaniu pustych pintow, butelek czy innych kieliszkow), kelnerka (to dopiero jutro, w lozach dla vipow podczas meczu Walia-Anglia, sute napiwki mile widziane) i cala masa innych zajec, ktore tylez nabijaja mi kabzy (pojecie wzgledne, gdyz od jakichs 3 miesiecy wiecej wydaje niz zarabiam) co w pelni pozwalaja zrozumiec, iz praca fizyczna to zdecydowanie nie jest maj kap of ti.
Tylez sie tym chwale (jakby bylo czym) co staram sie uswiadomic sobie to przez jak wielki brytyjski szlam musialem przejsc, bym do Polski mogl wrocic w miare oczyszczony (mysle, ze ciekawym porownaniem mojej sytuacji bylby Tim Robins w Skazanych na Shawnshank) i z nowymi silami do walki z silami ciemnosci (czy jakos tak). Proza zycia zdrowo dala mi po mordzie (by nie uzyc bardziej dosadnych okreslen), jednak wizja siebie za 4 tygodnia kaze dostrzegac w tym jakis sens, a jesli nie sens to zawsze moge sobie powiedziec, ze nabieram zyciowej madrosci. Wake me up when September ends. Koniecznie !