HOW DOES IT FEEL TO BE ALIVE ?!
Nie wiem czy to efekt beznadziejności mojego życia wewnętrznego, czy wyjątkowość Metalliki, ale wczoraj od 19 z kawałkiem do wpółdodwunastej przeżyłem najlepsze prawiepięć godzin swojego życia. Wchodzenie w głębsze opisy nie ma sensu, bo jakkolwiek bym nie opisywał to i tak będzie to tylko marna namiastka tego co działo się wczoraj na Śląskim. Dość powiedzieć, że po samym koncercie przez jakieś 30 minut leżałem na płycie nie mogąc złapać tchu, modląc się o siły na doczołganie się do tramwaju, a wraz ze mną tysiące najwierniejszych fanów, którzy dotarli w rejony sceny niedostępne dla zwykłych śmiertelników (czyt. osoby, którym przeszkadza tarzanie się w ludzkim pocie, zbieranie kończyn z podłogi, szukanie zagubionych częsci garderoby (zapewne do końca życia nie dowiem się w jaki sposób podczas "Battery" udało mi się znaleźć zgubionego 2 utwory wcześniej trampka) czy skakanie i inne figle przy wyjątkowo, wyjątkowo ograniczonym dostępie do tlenu (inna sprawa, że na to też znalazłem sposób, gdy 3 krotnie udawałem, że tracę przytomność, po to by troszku mnie "ponoszono"). Oprócz tego "uzewnętrzniłem się" przed fanami, po "Wait and bleed" Slipknota (którzy byli całkiem nieźli, ale szczerze mówiąc po obejrzeniu ich DVD Disasterpieces spodziewałem się czegoś lepszego, ale i tak wybieram się na ich najbliższy koncert w Polsce (a będzie na pewno, bo ten ich wokalista (niestety nie znam nazwiska) słerował na Pana Boga (tzn. jeszcze dorzucił przymionik na ef, ale to przecież nie jest blog Faktów i Mitów), że oni do nas na pewno kom bak)), poznałem uroczą Białostoczczankę, która pomogła mnie i koledze przedostać się we wspomniane wcześnie niedostępne rejony płyty, po czym najprawdopodobniej przestraszona obietnicą odprowadzenia jej pod autobus po zakończeniu koncertu (choć ja tłumaczę to sobie jej zmęczeniem itp.) zniknęła w niewyjaśnionych okolicznościach. W ogóle wydarzyło się tam jeszcze tyle, że opowiadania będe miał całe tony na różnego rodzaju okazje, ale teraz to ja się może w końcu umyje....