Niepokonany w stu osiemnastu walkach ! Kolejny...
Czy Wy też jesteście pod wrażeniem wydarzeń ostatniej nocy ? Aż nie spałem, żeby to obejrzeć. Bo choć za boksem to ja niespecjalnie, i choć się brzydze przemocą ( Zarówno ta mala, pod mym blokiem noca Jak i wielka, w imie pseudoszczytnych racji Cicho !!! nie psuj nastroju przy kolacji ! przyp. Kazimierz Staszewski) to do Andrzeja (podobnie jak autor nagłówka) słabość mam wielką, i niczym wielkoduszny ojciec przywraca do łask swego syna najmarnotrawniejszego, tak ja po raz kolejny dałem się zauroczyć jego nieskomplikowanej powierzchowności, gołębiemu sercu i żelaznej pięści ! Myślicie pewnie, że się nabijam, albo (mniej lub bardziej udolnie) próbuje wyszydzać Jędrka, ale to jest tak, że nie pisze o tym w tonie bardziej powaznym gdyż tak naprawde o niewielu kwestiach pisze w ten sposób, i ostatnią rzeczą na którą mam w tej chwili ochote jest chęć do pokpienia sobie z ostatniej nadzieji białych. Wydaje mi się, że rozumiem co czuł Kazik, kiedy na jego cześć pisał pieśń, której ponoć później się troszke wstydził (ale któż z nas nie przeżywal nigdy chwil zwątpienia ?), ale która w przeciwieństwie do "Pierdolę Pera" nie miała mieć nigdy intencji prześmiewczej, a jak sam autor potwierdzał wcześniej i później wielokrotnie, nawet wręcz przeciwnie. Jak tak o tym rozmyślam to od razu przychodzi mi na myśl taka reklamówka na Discovery, w której londyńscy śmieciarze opowiadają o swojej pracy z tak wielką pasją i z takim błyskiem w oczach, że ręce same składały się do zamiatania. To samo jest z Andrzejem. On jest wlaśnie po to by boksować ! By pokazać nam, maluczkim, że każdy z nas przyszedł na ten Świat w jakimś tam celu, i choć nie każdy z nas wie "po co ?" to patrząc na Golote może sobie uświadomić, że każdy coś takiego ma ! Może nie od razu się to objawia, może nawet nigdy się nie objawi, ale przynajmniej zostaje świadomość, że skoro jest u Andrzeja to jest i u nas i tylko kwestią czasu jest, aż odnajdziemy w sobie wewnętrzny spokój i jakże potrzebmą koncentracje, do tego, by wiedzieć co chcemy w życiu robić i jakim przymiotnikiem tudzież rzeczownikiem chcielibyśmy się określać. Pamiętajmy również, że terminy "bokser" i "kontestator" są już zajęte ! Legenda powraca...
pees. No dobra ! Cala ta nota to jedna wielka improwizacja (by nie powiedzeć dosadniej tzn. lubie Andrzeja, ale pojęcia nie mam po co o tym pisać, no nieważne) umieścić pees. No więc pees. Rozmawiałem dzisiaj z Ernestem (tudzież Winietą_drogową) i doszliśmy do wniosku, że 31 Maja to byłaby bardzo ciekawa data na zorganizowanie czegoś w rodzaju mini (maxi?) zjazdu. Aby zbadać grunt zapytam więc nieśmiało : Któż z Was, kochanych misiaczków z wuwuwu blogi peel, gotów byłby przyjechać do Katowic na koncert Metalliki połączony z zabawami psycho-fizycznymi w gronie co prawda (jak do tej pory) nielicznym za to nadzywczaj efektownym tj. Magna, Ernest i ja ?! pees2. Ja wiem, że o zjeździe to już rozmawiamy od jakiegoś roku, ale jako człowiek wielkiej wiary wciąż ufam w to, że w końcu nasze fizyczne oblicza (mniej lub bardziej medialne) kiedyś spotkają się w jednej cyboprzestrzeni i nawet jeśli nie uda nam się popełnić czegoś równie efektownego jak np. zbiorowe samobojstwo, albo inny, ciekawy flash mob to i tak będzie fajnie !