Ty nie wiesz jak to jest być dziwolągiem...
Poświąteczny wypad na rockoteke okazał się być średnioudany, czego najlepszym dowodem mój wczesny powrót z owej eskapady. Jedyne nowe doświadczenie warte wspomnienia to konsumpcja najtańszego wina z Biedronki (takie z wisienkami na etykiecie, nie pamiętam nazwy, chyba KLERIS, (tak czy siak nie pić ! strasznie trzepie i okrutnie mdli), który to trunek smakował tak paskudnie, że pół butelki wylałem, choć zasadniczo nie mam w zwyczaju wylewać procentów, bez względu na to jak plugawym pochodzeniem się odznaczają. Święta minęły standartowo i raczej nudnawo, ale jako, że niczego innego się nie spodziewałem to i zawodu z tego powodu jakby wcale. Stosy kserówek i notatek czekają na chwile uwagi, ale mając na uwadze fakt jak strasznie jestem zajęty nadrabianiem zaległości filmowych (o Pasji już było, 21 gram jest takie sobie, za to Tajemnica Aleksandry, choć miejscami wkurzająca, cokolwiek intrygująca ps do samców. nie oglądajcie tego filmu razem ze swoimi myszkami, żabciami czy innymi ssakami, gdyż dzieło to wybitnie wzmaga u płci przeciwnej niechęć do płci naszej przyp. antyfeminista mimo woli) nie nastąpi to specjalnie prędko, ale jako, że do egzaminów prawie 2 miesiące to bez większych wyrzutów jeszcze sobie troszke pofolguje. Więcej grzechów nie pamiętam...