Killer in me is a killer in you - to tak...
Wczoraj nie było ćwiarteczki ( że o głębi nie wspomne) to dzisiaj nie będzie noteczki !
No może tylko to, że jestem dupa wołowa i z niezrozumiałych dla siebie przyczyn sam sobie wpieprzam samobóje w konkurencji zwanej potocznie "relacje damsko - męskie" i jeżeli dalej będe tak wybrzydzał, i w ważnych dla mnie decyzjach, mających na celu inicjacje w czymś co ludzie pierwotni znali pod nazwą "stały związek", będe kierował się tym ( w tym momencie stukam się po głowie) a nie tym ( wiadomo w co się teraz dotykam prawda ? - dla niewtajemniczonych chodzi mi o serce ) to moja przepowiednia ( zdaje się, że w którymś z komentarzy u eNeNa czy czegoś tam) o tym, iż zdechne w brudzie, głodzie, nędzy i samotności gdzieś w Bieszczadzkich lasach, może nabrać zupełnie realnych kształtów. Ależ się kurna ckliwy zrobiłem, ale cóż czasem tak trzeba. Wybaczcie wszyscy wy, którzy wpadaliście tutaj bo sądziliście, że to jeden z niewielu blogów, w którym nie będzie o miłości, seksie, samotności i dojrzewaniu ( kolejność absolutnie przypadkowa).
Zgrzeszyłem !