W NOCNYM Z ALKOHOLEM SPRZEDAJE WREDNA JĘDZA...
Tego dnia K. wstał wcześniej niż zwykle. Zbudziła go wychodząca do pracy matka, która tego dnia zachowywała się nadzwyczaj głośno. Była więc 5:34, wtorek, 16 września, 2003 roku. Data dobra jak każda - pomyślał K. i powstał z rozkopanego łóżka w celu zaparzenia sobie "dużej czarnej". Właściwie to nie było tak ! K. nie zdawał sobie sprawy z tego, że jest akurat szesnasty, ale wiedział, że jest wtorek i wiedział też, że ciągle miał przed sobą 2 tygodnie beztroskiego opierdalania się. Tak właśnie ! Opierdalania się ! K. miał w dupie poprawność językową. Szczególnie miał ją w dupie na kwadrans przed 6 (ależ ten czas szybko lecial !). W ogóle stopień zwulgaryzowania jego języka zdawał się być odwrotnie proporcjonalny do pory dnia. Im wcześniej tym ostrzej ! Tak na dobrą sprawę to wszystkie negatywne emocje K. uaktywniały się i osiągały swój pkt. kulminacyjny zaraz po przebudzeniu. On nigdy nie witał nowego dnia z uśmiechem. Tak, tak. To jest ostatnia osoba jaką chcielibyście zatrudnić do reklamowania "Łaciatego", "Cini Minis" , "Nutelli", "Rogalików babuni" czy innego produktu kojarzącego się z prorodzinnym śniadankiem. Właściwie to gdyby nie jego Śląskie pochodzenie można by do niego odnieść ten góralski żarcik :
Nad Zakopanem wstaje słońce. Z pobliskiej chatki wydobywa się postać Bacy. Dzień zapowiada się cudownie więc baca z uśmiechem na ustach wykrzykuje :
- Jaaaaaakiiii pięęęękny dziooooneeeeek !
A echo z przyzwyczajenia : mać, mać, mać...
Nie śmieszne ? Nieważne ! Tak czy siak, owej historii nie można było bezpośrednio odnieść do K., choć jak mówiłem mnogość analogii, aż kłuła w oczy. No, ale mniejsza o jego nastrój ! Ten miał zaraz ulec poprawie po tym jak zalał wrzątkiem swój żółty kubeczek, wypełniony 2 kopiastymi łyżeczkami kawy i 1 porcją śmietanki. Jednak pomimo tego, że cały proces przebiegał w spokoju i bez zakłóceń to ów idylyczny stan zdawał się w sobie mieć coś niepokojącego. I miał !!! K. z przerażeniem odkrył, że cukiernica była absolutnie pusta a w szafce poza solą i mąką nie dopatrzył się niczego czym mógłby ulepszyć smak swego "pobudzacza" . Nie ma cukru... - skontentował przytomnie - i podjął niezbędne działania mające na celu przezwyciężenia kryzysowej sytuacji ! Nałożył na grzbiet czarny tiszercik, bezproblemowo wsunął się w czarne dżinsy, przyozdobił stopy czarnymi skarpetkami (no bo do czarnych butów muszą być jakieś ciemne przyp. Savoir vivre), a jako, że gardził różnorodnością kolorów, nie miał najmniejszych skrupułów przed włożeniem czarnej, skórzanej (no, prawie skórzanej) kurtki. Jeśli dodać do tego jego ciemny kolor włosów i takowąż karnacje to trzeba przyznać, że postać K. bardziej przypominała cygana w żałobie aniżeli polskiego młodzieńca wybierającego się na drobne zakupy do pobliskich delikatesów. Ekspedientce trudno było uwierzyć, że ten nieogolony, niewyspany, nieumyty chłystek nie chce żadnego taniego wina, taniego piwa ani żadnego innego taniego trunku, które tak często i z tak wielką ochotą zwykł nabywać. Zapewne jeszcze trudniej przyszłoby jej uwierzyć, że może obsługiwać przyszłego nauczyciela swoich dorodnych i niczego nieświadomych dzieciaczków ( i nie mówcie, że nie macie dzieci, bo w każdej chwili mieć możecie ! tzn. ty moższ mieć !!! tzn. EKSPEDIENTKA może mieć !!!!!). K. zabrał swój kg. cukru, swoją jednorazową maszynke Polsilvera, swojego Prince Polo XXL, zapłacił za wszystko i z grymasem bólu na twarzy opuścił lokal.
Powrót do domu przebiegał bez większych problemów i bez większych przygód, choć nawet o 6 z hakiem wciąż można jeszcze dostrzec niedobitków po poniedziałkowej libacji.
Kawa nie zdążyłą jeszcze ostygnąć, więc K. błyskawicznie wsypał do niej 2 łyżeczki cukru i wreszcie mógł rozkoszować się wybronym napojem i równie wybornym wafelkiem czekoladowym. Włączył też swojego kochanego blaszaka. Wszedł w "Moje dokumenty". Otworzył foldrer o niewiele mówiącej nazwie "NOTKI" stworzył nowy plik w formacie Word, pomyślał chwile nad tytułem i począł spładzać kolejny dowód na to, że "pisać bloga każdy może". I choć stworzona nota nie była niczym szczególnym, to miała ona, jedną, bardzo ważną konsekwencje. Jej stworzenie stało się przyczynkiem do zadania sobie, i wam, najbardziej oczywistego w tej sytuacji pytania ! K. już nawet znał na nie odpowiedź i wiedział, że czytający i komentujący ten tekst też będą ją znali ! Mimo tego nie zawahal się (tak dla formalności) przedstawić go opinii publicznej !
Długie, prawda ?
"niewinnemu młodzieńcowi" - jassssssne! :oP
"wiele gwiazd sportu wywodzi się z takich drużyn salezjańskich" PODOBA MI SIĘ TO ZDANIE! :DDD a w gazecie Noworudzkiej o nas pisali! ha! jak sie uda to za rok gramy w Szczecinie - ja chcę do Szcecina! DO SZCZECINA! DO SZCZECINA! [transparent]
Co do długości to tylko złudzenie optyczne moim zdaniem, bo przeczytałem dość szybko.
W kwestii formalnej: Ja trzymam swoje w folderze Blogg ( a to przez to że drgnął mi palec przy wciskaniu "g")
Pytanie: Grymas bólu spowodowany był ceną, tak?
to Ty ciemną karnacje masz??? TAAAAAAAAAAA! [Ale powiedz, że jesteś krótko ostrzyżony. No POWIEDZ!]
tam chyba powinno być "a jako że gardził różnorodnością kolorów MIAŁ SAME CZARNE"! heeee
Dodaj komentarz