Pali się moja panno !
Ta niedziela nie różniła się zbytnio od wcześniejszych. "Wszystkie niedziele są takie same" - K. pomyślał głośno i przeciągnął z wyraźnym grymasem niezadowolenia na twarzy. Powoli wstał, mając w pamięci wypity alkohol i spustoszenie jakie ten ciągle jeszcze siał w jego żołądku i jego szarych komórkach. Widok w lustrze też nie był niczym nadzwyczajnym. "Typowa pijacka morda" - pomyślał, nakładając pianke, by chwile później pewnymi i zdecydowanymi ruchami brzytwy (tak naprawde to jednorazówką BICa) pozbyć się powstałego zarostu. Jeszcze tylko kilka chlapnięć wodą kolońską, chwilka posyczenia i już można było zabrać się do mycia zębów ! Wcześniej jednak K. miał swoje chwile szcześćia i triumfu powodowane brakiem zacięć na jego idealnie, tego dnia, gładkiej skórze. Po zakończeniu porannej toalety K. wrócił do konteplowania niedzieli. Można by nawet pomyśleć, że ta dzisiejsza była troszke gorsza niż inne. Jego nienajlepszy stan fizyczny potęgowały jeszcze stany depresyjne, które ostatnimi dniami jakby się nasiliły. Słonko gdzieś zaszło za chmurke a temperatura nie przekraczała 20 stopnii Celcjusza. Było troche przed 12, gdy K. przez nawpół zaciągnięte żaluzje spoglądał w tusze spieszące na zbliżającą się msze. "Głupie psity" - jego wrodzony zmysł krytykanctwa nie pozwolił mu na obojętność wobec tego co ukazywał się jego oczom. Widok dwóch "dresiar" kłócących się o to, która z nich jest większą szmatą był tyleż zabawny co żenujący, dlatego też K. zaprzestał podglądania przez okno, choć przecież tutaj, na Śląsku, ten zwyczaj to prawie część tradycji spędzania wolnego czasu. Włączył więc komputer i znowu stał się członkiem cyberspołeczności o której jedno co można było powiedzieć to to, że trudno było o niej cokolwiek powiedzieć. Tak jak i o samym K., którego wirtualna i rzeczywista postać są tak od siebie odmienne, iż prawo logiki nakazuje przypuszczać, ze w którymś z przypadków K. na pewno udaje kogoś kim tak naprawde nie jest. Ale K. już dawno zdał sobie sprawe, że życie nie jest wcale czarno-białe a prawda jak zwykle leżała gdzieś pośrodku...
Dodaj komentarz