Praca robola okazuje się być nie taka straszna na jaką wyglądała. Mam swoją szafkę, rękawice, kubek i gustowne ogrodniczki, a towarzystwo kumpla z liceum zapewnia częste i nieuzgadniane z majstrami przerwy na dymka i tym podobne. Za sprawą pochodzenia większości współpracowników poszerzam również swój słownik zwrotów śląskich dzięki czymu godom choby rodowity ślonzok, a nie jaki gorol cy inny krojcok, że już nie wspomnę o zwiększaniu siły fizycznej powodowanej przenoszeniem 50 kilogramowych 'koziołków'. Szczęśliwi posiadacze mojego nr gg mogli również domyślić się po statucie, iż na czas weekendów wróciłem do stania za barem, co przynosi wpływy jeszcze mniejsze niż skręcanie śrubek i ślusarka, za to pozwala nacieszyć oko urodziwymi klientkami i wlać w siebie trochę procentów na koszt pracodawcy. Pracodawca występuje w 2 postaciach, które dzielą się na męską i żeńską ale poza tym jedynym poróżnieniem obie powłoki reprezentują ten sam znerwicowano-zakompleksoiony styl pracy i opryskliwy stosunek do podwładnych, który irytuje mnie setnie i obok konieczności obsługiwania łysych karków w dresach jest głównym powodem dla którego swój powrót do tej samej rzeki mogę znacznie ograniczyć czasowo. Dzieje się.
pijesz w pracy? :>
Dodaj komentarz