Też się dzisiaj nie wyłamię i podobnie jak wiele moich blogowych sióstr porozpływam się troszku nad tym, co za oknem, bo jeszcze bardziej uświadamia mi to, że jestem skrajnym meteopatą, który po prostu urodził się pod złą szerokością geograficzną, ale jak tylko, w bólu, znoju i trudzie, uzyskam tego nieszczęsnego licencjata z literatury angielskiej, to postaram się naprawić tą - wielce nieuzasadnioną - nieuczciwość losu. Planowana, kolejna roczna przerwa od jakichkolwiek zobowiązań edukacyjnych, czy rozwijających karierę aktywności, będzie miała na celu zapewnienie mi intensywnego nasłoneczniania oraz podziwiania skąpo odzianych przedstawicielek płci przeciwnej(sam nie wiem, dlaczego coraz częściej mam wrażenie, że na typ etapie mojego życia, tylko patrzenie mi pozostało) przez 12 miesięcy w roku, a jako, że ciągle nie dorobiłem się przytulnego lokum na Mauritiusie, czy innych Hawajach to przyjdzie mi wybierać między staniem za barem w 5 gwiazdkowym hotelu na Cyprze, lub obsługiwaniem majętnych emerytów na statkach pasażerskich, pływających po Morzu Śródziemnym, albo Karaibach. Termin "wybierać" jest pewnym nadużyciem, jako że do tej pory ograniczyłem się tylko do umówienia na spotkania z pracodawcami i wysłania powalającego na kolana CV, z nie mniej efektownym zdjęciem mego uroczego lica, ale mając na uwadze, że już dawno nie czułem się tak mocny psychicznie i wierzący we własne możliwości, to nie dopuszczam do siebie innego rozwiązania jak epicka bitwa gigantów przemysłu turystycznego o możliwość korzystania z moich usług.
Wcześniejsza nota aż we mnie rozbudziła pewną ochotę.
sang
29 marca 2007 o 19:50
Ja to bym wybrał te rejsy statkami. Na razie jedyny, którym miałem niewątpliwą przyjemność płynąć to taki co wypływał na strefe wolnocłową i zamieniał się w monopolowy.
coś pozostało jak tylko nie życzyć Ci powodzenia.... no dobra to żebys chociaż udaru słonecznego dostał jak już sie gdzieś tam załapiesz bo akurat gość od nalewania drinków ma ospe...
Już zaczynam rozpaczać, że nie jestem majętną emerytką :( a swoją drogą to oczami wyobraźni widzę tę bitwę :D
Myje-Gary
28 marca 2007 o 16:57
Hmm, drogi jesteś? Bo mogłabym skorzystać z tych usług. =)P.
K_P
28 marca 2007 o 16:48
Konti, przystojniaczek jesteś, więc będziesz zgarniał drugą pensję z tipów od niemieckich emerytek ;P
BanShee
28 marca 2007 o 15:19
fajnie tak sobie pozarabiac tam gdzie śweci słońce a nadziani emeryci brzmią niezwykle kusząco... więc... ZABIERRZ MNIE ZE SOBĄ!!!!!
kontestator => pika
28 marca 2007 o 12:36
Mam nadzieję, że masz się tam gdzie zaczepić bo kilkuletnie doświadczenie w obcowaniu z tamtejszymi realiami pokazuję, że wakacyjny rynek pracy na wyspach jest -delikatnie mówiąc - trudny.
ja tez z przyjemnoscia polozylabym swoje tyleczek na goracym piasku gdzies w egzotycznym kraju... no coz, narazie pozostaje mi wizja zasmogowaconego Londynu na wakacje.
Dodaj komentarz